niedziela, 30 marca 2014

Słów kilka tytułem wstępu

!!!NOWY ADRES! http://zbieglak.wordpress.com/  ZAPRASZAM!!!

                Polska wieś jest piękna. Pola i łąki pełne słońca. Ludzie, którym nigdzie się nie spieszy. Dzieci, które tutaj wciąż bardziej lubią wychodzenie na podwórko niż testowanie nowych aplikacji na najnowszym smart czy tam innym Aj-telefonie, o coraz wyższych numerach mimo braku różnic między modelami poprzedzającymi. Brak strachu, że ktoś cię zwolni albo zaoferuje ci niesamowicie korzystną umowę o dzieło, żebyś broń Boże nie dorobił się nigdy emerytury wyższej niż 400 zł/miesięcznie. Generalnie na wsi – ciężko pracujesz, masz pieniądze. Opierdzielasz się i leżysz całe dnie brzuchem do góry- pieniędzy brak. Czyli świat dokładnie taki, jakim być powinien. Raj? Owszem. Ale wcale nie lekki. Tak się bowiem składa, że ciężka praca jest… no cóż, ciężka.
Wcale nie jest tak łatwo rolnikowi wychowanemu na wsi. Ale radzi sobie i jest szczęśliwy.  Mieszczuch, którego w którymś momencie los rzuca na wieś ma troszkę trudniej, ale również poradzi sobie bez większego problemu. Gorsza sprawa, jeśli jest się Mieszczuchem-Ofermą.
 Jeżeli nie znacie takiej osobistości, pozwólcie, że przedstawię. Jest to osoba, którą ludzie czasami z rozbawieniem, czasami z irytacją, ale niezmiennie nazywają „nieogarem”, „roztrzepańcem” lub „kimś, kto następnym razem zapomni zabrać własnej głowy”. Co jest w sumie niesprawiedliwe, ponieważ głowa, w przeciwieństwie do portfela, dowodu osobistego czy komórki, jest ogólnie dość nierozerwalnie połączona z całą resztą nieogara. Taki właśnie Mieszczuch-Oferma między osiemnastym a dwudziestym piątym (choć do tylu wcale się nie przyznaje) rokiem życia, wyrabia dowód osobisty co najmniej 3 razy, ponieważ poprzedni został zgubiony. Zwykle oskarża bliżej nieokreśloną  złą osobę o kradzież, po  to, by miesiąc po wyrobieniu nowego dowodu odnaleźć stary pod kanapą, w podartym płaszczu, czy nawet w najgłębszej przegródce własnego portfela. Która wcale nie jest aż tak głęboka, jak wstyd nakazuje sobie wmawiać. Jeśli Mieszczuch-Oferma jadąc na weekend do rodziców zabiera ze sobą komórkę, niemal na pewno ma ona 10% baterii oraz ładowarkę pozostawioną w mieszkaniu, przygotowaną do spakowania. Jeśli akurat telefon ma baterię pełną a ładowarka faktycznie spoczywa bezpiecznie w walizce, można mieć pewność, że sama komórka te 3 dni spędzi leżąc sobie i relaksując się na półce w korytarzu, na którą szykujący się do wyjścia roztrzepaniec położył ją dosłownie na sekundę, żeby zawiązać buty. Taka osoba prawie zawsze ma problem, żeby zdążyć gdzieś na czas. Bywa, że jako typowa kobieta, szykuje się po prostu za długo. O wiele częściej zdarza się jednak, że gotowa do wyjścia, z jednym butem na nogach a drugim w zębach biega po mieszkaniu krzycząc (a raczej mamrocząc- z powodu tego buta) do otaczających ją mebli: „gdzie są moje klucze?!”. Jeśli szafa oraz komoda odmawiają współpracy i nie chcą odpowiedzieć na to pytanie, zawsze można po prostu porozrzucać wszystko, co się da, licząc, że klucze same wypadną. Na przykład z powłoczki na kołdrę lub kosmetyczki. Ostatecznie może też się okazać, że od początku były w kieszeni nieogara. Jeśli jakimś cudem uda się wyeliminować ten problem na tyle wcześnie, że nie jest się zagrożonym spóźnieniem, wciąż jeszcze można pomylić autobusy (bo 96 i 69 wyglądają podobnie), wysiąść na złym przystanku (przysięgam! Ostatnio TU było to biuro. Przenieśli, czy co?!) lub podnosząc nagle nos znad czytanej książki spostrzec, że poza nieszczęsnym nieogarem tramwaj jest pusty, gdyż zamiast wysiąść dwa przystanki temu, roztrzepaniec dojechał sobie na pętli i będzie musiał tkwić tam kolejne 10 minut. Tak w skrócie wygląda charakterystyka Mieszczucha-Ofermy. Jeśli można czegoś zapomnieć-zapomni. Jeśli można zrobić coś łatwo-znajdzie sposób by utrudnić sobie życie. Jeżeli istnieje jakakolwiek możliwość, że się potknie, przewróci, przywali w coś głową lub rozwali jakiś starannie ułożony stos bliżej nieokreślonych przedmiotów – Mieszczuch-Oferma z tej szansy niezawodnie skorzysta. Podejrzewam, że nawet jeśli myśleliście, że nie znacie żadnego Mieszczucha-Ofermy, teraz wiecie, że to nieprawda. Zamykając oczy na pewno potraficie przywołać wspomnienie kogoś z krewnych czy znajomych, kto idealnie pasuje do tego opisu. Moi krewni i znajomi niestety wytypowaliby mnie. Osobę, która potrafi zgubić się we własnym ogródku. Kogoś, kto, jeśli lubisz śmiać się z innych – zapewniłby Ci dużo rozrywki. I teraz pomyślcie, o przeniesieniu takiej ofermowatej osoby w całkowicie nową scenerię. Coś po prostu musi pójść nie tak.

4 komentarze:

  1. Łaaaaaa! Przecież to jest doskonały wstęp do książki!. A jak już wydamy książkę, to potem film. Oczami wyobraźni widziałam, każdą odgrywaną scenę słyszałam głos i lektora w tle! Doskonałe.To będzie hit!

    OdpowiedzUsuń
  2. Daga bedzisz grac w tym filmie głowna bohaterke! ;D

    nie no, ja ci powiem, ze az chce sie ciebie czytac ;) i dlaczego tak pozno zalozylas bloga? ... (po krotkiej chwili) nie! nie moglas go zalozyc wczesniej. Wlasnie teraz jest najlepszy na to moment! uwielbiam Cie normalnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Agato jesteś lepsza od Grocholi i Kalicińskiej razem wziętych! Czytam z wielką przyjemnością i rozbawieniem. Chcę więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie wiem, którą ze znanych mi, czy nieznanych Baś jesteś, ale dzięki Tobie właśnie zrobiło mi się bardzo głupio, że tak długo czasu nie znajdowałam

      Usuń